Jestem manaiakiem Liu Cixin. Uważam że i ile sceny w Azji są na bardzo wysokim poziomie, to sceny w UK są zasmucająco żenujące i płytkie.
Główny bohater (bohaterka) w wiecznie rozdziawioną buzią, że też jej zęby nie bolą, 5 ml kwasu w każdej wardze, rozmowy fizyków absurdalne.
Kto wybrał tę aktorkę na główną...
Nie porównuję do książek. Jest w porządku, dobre zdjęcia, dobry dźwięk, montaż, aktorzy dają radę. Jest klimat i w miarę wciągająca narracja. Na razie pierwszy odcinek, ale chce się obglądać dalej, a chyba to najważniejsze w serialach.